niedziela, 25 listopada 2012

Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2 (2012), reż. Bill Condon


Koniec! Nareszcie!
Nareszcie? No cóż, chyba mamy problem. Seria katastrofalnych książek o romansie śmiertelniczki Belli Swan z wampirem Edwardem Cullenem już zalega śmietniki. Od kilku dni możemy się raczyć ostatnim filmem z cyklu „Zmierzch”. Za chwilę to będzie przeszłość. Ulga wydaje się naturalną reakcją. Wszak filmy są nie mniej żenujące niż ich literacki pierwowzór. A jednak finał seansu kinowego pozostawia w sercu ciężar melancholii.

niedziela, 21 października 2012

William Styron, Ciemność widoma. Esej o depresji

Kilka dni po premierze a ja stoję skonsternowany w księgarni. „Ciemności widomej”, jakbym nie patrzył, brak. Ktoś z obsługi uspokoił mnie, że na wystawie się jedna ostała. Ups. Pomyłka. Dopiero gdzieś między egzemplarzami zarezerwowanymi ktoś jedną wyłuskał. Następnego dnia miała przyjść dodatkowa porcja – „domówiona”.

Jest z nami tak dobrze czy tak źle? „Newsweek” w krótkiej notce o eseju Williama Styrona poinformował, że to lektura obowiązkowa zarówno dla tych, którzy depresji sami doświadczyli jak i dla tych, dla których jest ona tematem zupełnie obcym. Albośmy wszyscy tak potargani melancholią, albo świadomość społeczna kwitnie.

wtorek, 16 października 2012

Bronisław Wildstein, Ukryty

Bronisław Wildstein to nie jest ktoś, kogo można pokochać. Raczej nieprzystojny, mało ujmujący, jako publicysta wręcz brutalny. Ach! I co gorsza bierze się za pisanie powieści, choć żaden z niego Dostojewski. Dlatego właśnie mam na półce jego ostatnie trzy książki (w tym jedną z autografem – nieprzeczytaną) a ostatnią, „Ukrytego” połknąłem w dwa dni z wypiekami na twarzy.

sobota, 25 sierpnia 2012

Batman - Początek (2005), reż. Christopher Nolan


Na trzecią część opowieści o Batmanie w reżyserii Christophera Nolana czekaliśmy jak Żydzi mesjasza. Kiedy ostatecznie już pojawiła się w kinach wzbudziła niemałą konsternację. Również we mnie. Z opresji tym razem ratuje TVN pokazując początek tej historii. Nareszcie wiem jak powinienem zacząć o nolanowskim Batmanie pisać. Nareszcie doczekałem momentu kiedy TVN inspiruje!

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

List otwarty do przedstawicieli wszystkich religii świata


Drogi czytelniku!

W trosce o Ciebie postanowiliśmy z sir Francisem dokonać potężnej mistyfikacji. No dobrze, właściwie to ja chciałem dokonać tej niegodziwości. Napisać słowo, że zmiana adresu, że nowe otwarcie, że to cośmy popróbowali widzieliśmy jako dobre i kontynuować będziemy… - a przecież to tylko z lenistwa nie pisaliśmy dalej, z lenistwa nie chciało się popracować nad graficzną oprawą, itd., itp. Oto brutalna prawda!

Nieistniejący czytelniku, błagamy, wybacz!

Obnażając się w taki oto sposób chcemy też zadeklarować, żeśmy obiecali sobie pracować bardziej sumiennie. A jest nad czym pracować. Dzień w dzień tony papieru pokrywane są hektolitrami atramentu. Niejaki James Patterson, najlepiej opłacany powieściopisarz roku 2011, zarobił niemal 100 milionów dolarów, deklarując, że napisał w tymże roku aż 14 książek. A przecież ani ja ani sir Francis nie mamy pojęcia kim ów człowiek jest. A przecież takich Pattersonów na świecie tysiące jak nie miliony. A przecież poznamy ich zaledwie setki jak nie dziesiątki. Przetrawiony ów materiał jakoś z siebie trzeba wydalić ku uciesze innych. Ufamy iż nasze wydzieliny będą inspirujące.

Zapewne sir Francis jako nowy przedstawiciel klasy mieszczańskiej na etacie podzieli się z Tobą, drogi nieistniejący czytelniku, odrobiną klasowej beletrystyki (choć ufam, że nie tylko nią). Jeszcze trudno orzec czy jako pracownik etatowy zgnuśnieje ostatecznie czy może wręcz przeciwnie, poza godzinami pracy z zapałem będzie udawał się w literackie zaświaty. Anonimowe źródła donoszą, że już na wrzesień dokonał pokaźnego zamówienia w jednej z internetowych księgarni. Zdaje się, że nie byle jaki towar znajdzie się w jego łapkach. Zarabia – na cóż miałby wydawać? Niech żyje kapitalizm!
Ja niestety nie jestem tak przewidywalny jak sir Francis. I dlatego to on ma etat, a ja pusto w garnku (o tytule szlacheckim nie wspomnę!). Niski status społeczny starał się będę kompensować jakością literatury, z jaką obcuję. Godnie będę nosił nos zadarty niczym francuski kloszard. Co z tego wyniknie? Sam nie wiem więc i deklaracji składał nie będę. Jak to się mówi: wszystko wyjdzie w praniu.

Zapraszamy do lektury i, a może przede wszystkim, do dyskusji (o lekturze)!

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Igor Ostachowicz, Noc żywych Żydów

"To wręcz stawia pod znakiem zapytania naszą przyjaźń". – zadeklarował "Newsweekowi" usłyszawszy co nieco o treści „Nocy żywych Żydów” proszący o anonimowość przyjaciel Igora Ostachowicza. Brakuje tylko wykrzyknika na końcu.
Dwa tygodnie temu Rafał Kalukin popełnił tekst [1], który rozgrzewa do czerwoności. Szara eminencja gabinetu Donalda Tuska, piarowski wirtuoz Igor Ostachowicz napisał książkę tak skandaliczną, że stawia ona pod znakiem zapytania jego dalszą karierę u boku premiera. Ba! W jednej chwili dowiedzieliśmy się również, że tak naprawdę słowo kariera należałoby wziąć w cudzysłów.
"Igor jest zachowawczy. Czasem miewa niezłe pomysły, ale najlepsze pochodzą od samego Tuska" – ocenia anonimowo (oczywiście!) współpracownik premiera.
"Igor grzeszy schematyzmem" – dorzuca drugi.
"Objazd „tuskobusem” w kampanii wymyślił Bielecki. Ubiegłoroczny występ Tuska w programie Marcina Mellera w TVN24 Igor do końca próbował zablokować"
Zdaje się, że „Noc żywych Żydów” to gwóźdź do trumny Ostachowicza. Wbijamy więc!

środa, 18 kwietnia 2012

Wstyd (2011), reż. Steve McQueen

Filmowo rzecz znowu o seksie. Niestety tym razem to absolutna konieczność.

Zanim przejdę do samego „Wstydu” chciałbym się nad najbanalniejszym skojarzeniem z nim związanym zastanowić. Już od 5 lat obcujemy na co dzień z Hankiem Moodym, bohaterem serialu „Californication”, którego prasa nonszalancko określa jako seksoholika, alkoholika i narkomana. Nie chcę być nad wyraz nieśmieszny, ale „przygody” Hanka dowodzą, że wymienione uzależnienia stanowią rozrywkę najwyższej kategorii. Wiemy oczywiście, że to serial komediowy, ale pozostaje on zjawiskiem na tyle intrygującym, dlatego właśnie, że zgłasza pretensje do przekazu wręcz edukacyjnego. Trudno niektórym wątkom odmówić uroku – osobiście za najlepszy uważałem przez pewien czas ten dotyczący relacji Hanka z córką. Przewodnim motywem jest jednak seks, którym bohaterowie serialu raczą się o każdej porze dnia i nocy, a jeśli akurat mają od niego przerwę (z przyczyn obiektywnych rzecz jasna – obiad, impreza dobroczynna) to poświęcają się dyskusji na jego temat.