Drogi czytelniku!
W trosce o Ciebie postanowiliśmy z sir
Francisem dokonać potężnej mistyfikacji. No dobrze, właściwie to ja chciałem
dokonać tej niegodziwości. Napisać słowo, że zmiana adresu, że nowe otwarcie,
że to cośmy popróbowali widzieliśmy jako dobre i kontynuować będziemy… - a
przecież to tylko z lenistwa nie pisaliśmy dalej, z lenistwa nie chciało się
popracować nad graficzną oprawą, itd., itp. Oto brutalna prawda!
Nieistniejący czytelniku, błagamy, wybacz!
Obnażając się w taki oto sposób chcemy też zadeklarować,
żeśmy obiecali sobie pracować bardziej sumiennie. A jest nad czym pracować.
Dzień w dzień tony papieru pokrywane są hektolitrami atramentu. Niejaki James
Patterson, najlepiej opłacany powieściopisarz roku 2011, zarobił niemal 100
milionów dolarów, deklarując, że napisał w tymże roku aż 14 książek. A przecież
ani ja ani sir Francis nie mamy pojęcia kim ów człowiek jest. A przecież takich
Pattersonów na świecie tysiące jak nie miliony. A przecież poznamy ich zaledwie
setki jak nie dziesiątki. Przetrawiony ów materiał jakoś z siebie trzeba
wydalić ku uciesze innych. Ufamy iż nasze wydzieliny będą inspirujące.
Zapewne sir Francis jako nowy przedstawiciel klasy
mieszczańskiej na etacie podzieli się z Tobą, drogi nieistniejący czytelniku,
odrobiną klasowej beletrystyki (choć ufam, że nie tylko nią). Jeszcze trudno
orzec czy jako pracownik etatowy zgnuśnieje ostatecznie czy może wręcz
przeciwnie, poza godzinami pracy z zapałem będzie udawał się w literackie zaświaty.
Anonimowe źródła donoszą, że już na wrzesień dokonał pokaźnego zamówienia w jednej
z internetowych księgarni. Zdaje się, że nie byle jaki towar znajdzie się w
jego łapkach. Zarabia – na cóż miałby wydawać? Niech żyje kapitalizm!
Ja niestety nie jestem tak przewidywalny jak sir Francis. I dlatego
to on ma etat, a ja pusto w garnku (o tytule szlacheckim nie wspomnę!). Niski
status społeczny starał się będę kompensować jakością literatury, z jaką
obcuję. Godnie będę nosił nos zadarty niczym francuski kloszard. Co z tego
wyniknie? Sam nie wiem więc i deklaracji składał nie będę. Jak to się mówi:
wszystko wyjdzie w praniu.
Zapraszamy do lektury i, a może przede wszystkim, do
dyskusji (o lekturze)!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz